Punkty były w zasięgu ręki, Elbląg przegrywa w Lublinie.

10 жовт. 2020 |

Aż trudno uwierzyć, że mimo tylu błędów i niewykorzystanych sytuacji wynik meczu był naprawdę wysoki. W meczu na szczycie drużyna z Lublina okazała się o jedną bramkę lepsza i to ona zgarnia trzy punkty umacniając się na pierwszym miejscu po 4 seria PGNiG Superligi Kobiet.

Aż trudno uwierzyć, że mimo tylu błędów i niewykorzystanych sytuacji wynik meczu był naprawdę wysoki. W meczu na szczycie drużyna z Lublina okazała się o jedną bramkę lepsza i to ona zgarnia trzy punkty umacniając się na pierwszym miejscu po 4 seria PGNiG Superligi Kobiet.

To co dało się zauważyć to obie drużyny wyszły na ten mecz w strojach, w których ich jeszcze w tym sezonie nie widzieliśmy. Białe koszulki Elbląga i różowe drużyny z Lublina prezentowały się naprawdę wyśmienicie. 

Początek meczu bardzo wyrównany, bramka za bramkę i w 10 min stan meczu na tablicy wyników 4:4. Wynik mógłby być wyższy dla Elbląga, ale niestety dwa odnotowaliśmy nieudane rzuty Justyny Świerczek. Okres ten to również kilka błędów drużyny gospodyń i pewnie dlatego po kolejnym udanym rozegraniu Elbląga i rzucie Hanny Yashchuk, Kim Rasmussen poprosił o pierwszy czas. 

Kolejny okres to brak zmiany w grze obu zespołów, udane akcje przeplatane prostymi błędami. Mistrzynie polski nie mogły wejść w rytm do jakiego przyzwyczaiły miejscowych kibiców. Dopiero w 17 minucie zawodniczki z Lublina wyszły na prowadzenie po bramce Anastacio. Chwilę później dobra gra Elbląga i wyrównanie na 8:8 z karnego Oli Dronzikowskiej a Katarina Bojicic daje prowadzenie Elblągowi 8:9. W 23 min Kim Rasmussen ponownie bierze czas, wyraźnie poddenerwowany postawą swojego zespołu i prostymi błędami jakie popełniały Mistrzynie Polski. Niestety nie pomaga to drużynie z Lublina. Marta Gęga, Dominika Więckowska popełniają błędy w ataku, Magda Balsam kara 2 min co skrzętnie wykorzystał Elbląg i Ola Dronzikowska z 7 metra skutecznie podwyższa prowadzenie. W tym momencie Start prowadzi trzema bramkami.  

Pod koniec pierwszej połowy lublinianki dogoniły EKS na jedną bramkę po rzutach Joanny Szarawagi i Patrycji Królikowskiej. Na koniec jeszcze karny dla Elbląga i niestety Weronika Gawlik broni rzut Dronzikowskiej. Do przerwy 11:12 prowadzenie Elbląga.

Druga część meczu rozpoczęła się od 2 minut dla Malovic jednak mimo gry w osłabieniu lublinianki w 32 min rzucają drugą bramkę i wychodzą na prowadzenie. Od tego momentu nastąpił okres gry bramka za bramkę. W 36 min EKS po rzucie Yashchuk wychodzi na prowadzenie i widać, że nie ma zamiaru łatwo oddać meczu. Okres ten to raz prowadzenie Lublina raz Elbląga. Dopiero w 42 minucie kiedy przewaga gospodyń wzrosła ponownie do dwóch bramek Andrzej Niewrzawa poprosił o czas. Niestety zrobił to w momencie, kiedy Katarina Bojicic dostała piękne podanie i miała okazję na wyrównanie. Jednak co się odwlecze to nie uciecze i Bojicic zdobywa bramkę po wznowieniu gry. 

44 min rywalizacji i w Hali Globus i rzut karny po faulu na Alicji Pękali, który skutecznie rzuca Nikola Szczepanik i ponownie remis. W tym momencie zawodniczki Startu jakby opadły z sił, są mało aktywne i tylko Hanna Yashchuk nawiązuje walkę z Lublinem. 

W 46 min Nosek wyprowadza MKS na dwubramkowe prowadzenie i wydaje się, że zespół z Lublina będzie dalej odskakiwał. Niestety w tym samym momencie nie spisali się również sędziowie, myląc zawodniczki obu drużyn i źle przydzielając karę dwuminutową. Ogromne zamieszanie i najpierw decyzja o wykluczeniu Natalii Nosek, która zostaje zmieniona na niekorzyść Elbląga i na ławce siada Milica Rancić. Nerwy dały znać o sobie zawodniczkom Startu i Lublin wychodzi w tym okresie na prowadzenie 3 bramkami. 

W 47 min czas bierze Andrzej Niewrzawa kiedy Lublin po bramce Nocuń wychodzi na 4 bramkową przewagę. MKS na 10 min przed końcem był na dobrej drodze do 4 zwycięstwa i umocnienia się na pierwszym miejscu. I chyba tak też myślały zawodniczki MKSu bo w ciągu kilku minut roztrwoniły t przewagę. Drużyna Startu nie poddała się łatwo i po kolejnej bramce Yashchuk zmniejsza prowadzenie Lublina do 27:24. Ogromna szkoda, że Andrzej Niewrzawa nie miał dzisiaj do dyspozycji Pauliny Stapurewicz czy Aliony Shupyk, które dałyby dobre zmiany zmęczonym zawodniczkom Startu. 

Ostatnie minuty to bardzo proste błędy zarówno Elbląga jak i Lublina, zagrania nogą, podania do nikogo przeplatane obroną Magdy Kepesidou po rzycie Marty Gęgi.

Na 5 min przed końcem wykluczenie dla Tatar i Elbląg grał w przewadze niestety Basia Choromańska nie rzuca z lewego skrzydła a Anastacio podwyższa na trzy bramki przewagi. Niecałe dwie minuty do końca meczu i po bramkach Yashchuk i Świerczek 28:27. Kim Rasmussen prosi o czas. Po wznowieniu gry Lublin popełnia błąd i mamy piłkę niestety bardzo prosty błąd elblążanek i nie ma wyrównania a Marta Gęga wyprowadza Lublin na dwubramkowe prowadzenie. Nie pomogły już gole Nikoli Szczepanik na 29:28 oraz Hani Yashchuk na 30:29 lublinianki utrzymały jednobramkowe prowadzenie i to one cieszyły się z 3 punktów. 

Start po raz kolejny pokazał, że jest groźny i szkoda, że nie udało się wywieźć punktów z Lublina. Jeżeli chce liczyć się w tym sezonie takie mecze musi zacząć wygrywać. 

Zawodniczki meczu: Hanna Yashchuk (EKS) i Jaqueline Anastacio (MKS).

MKS Perła Lublin – EKS Start Elbląg 30:29 (11:12)

MKS Perła Lublin: Razum, Gawlik – Nocuń 6, Anastacio 6, Balsam 3, Malović 3, Szarawaga 3, Nosek 3, Gęga 2, Tatar 2, Królikowska 1, Rosiak 1. 
Kary: 16 min. 
Trener: Kim Rasmussen.

EKS Start: Kepesidou, Pająk – Yashchuk 9, Dronzikowska 5, Bojicic 4, Świerczek 3, Pękala 3, Choromańska 2, Szczepanik 2, Waga 1, Cygan, Gędłek. 
Kary: 4 min. 
Trener: Andrzej Niewrzawa.