Sport to jest super przygoda - ENERGA Start Elbląg
Sport to jest super przygoda
Paulina Kopańska, obiecująca młoda szczypiornistka, przerywa swoją świetnie zapowiadającą się karierę sportową w wieku zaledwie 21 lat. Mimo wielu sukcesów na boisku, los postawił przed nią wybór, który zmusił ją do zakończenia profesjonalnej przygody z piłką ręczną.
Biuro Prasowe: Dzisiaj jest dla Ciebie trudny dzień?
Paulina Kopańska: To prawda, jest ciężki. Przygotowywałam się na niego już od dłuższego czasu. Definitywnie stawiam kropkę nad i mojej kariery sportowej.
BP: Powiesz nam trochę więcej o powodach tej decyzji?
PK: Pojawiła się u mnie kontuzja, niespecjalnie związana ze sportem. W ubiegłym roku w sierpniu musiałam poddać się dwóm operacjom na oczy, przyczyną było odwarstwienie siatkówki w obu. Do gry wróciłam w styczniu tego roku, udało mi się rozegrać pięć meczów ale w marcu znowu musiałam pojechać do szpitala ponieważ odwarstwiła mi się kolejny raz siatkówka. Operacja była poważniejsza, dłuższa niż poprzednie, które miałam. Starałam się jakoś zbierać informacje czy jest szansa na powrót czy nie ma. Na początku postanowiliśmy z lekarzem wstrzymać się do tego momentu jak już będzie po kolejnej operacji, gdzie musieli mi wyciągnąć taką jedną rzecz z oka. Od tego momentu wiedziałam już mniej więcej jaki będzie werdykt ale łudziłam się, że jednak zdołam wrócić do gry z pomocą szczęścia. Miałam plan, żeby chociaż dokończyć ten sezon i wtedy skończyć ze sportem ale nie dostałam zgody od lekarza. Ubolewałam nad tą decyzją ale nie chcę dalej nadwyrężać szczęścia i ryzykować utraty wzroku.
BP: To oznacza dla Ciebie koniec zawodowej kariery sportowej?
PK: Tak, definitywnie. Postanowiłam zakończyć zawodowe uprawianie sportu i podziękować za ten spędzony czas, który miałam tutaj, za to że zostałam tak a nie inaczej przyjęta. Jedyne co mogę robić to chodzić na siłownię, ponieważ każde bieganie każdy wstrząs podczas biegania czy lądowania czy nawet upadku, szybka zmiana położenia głowy, mogą spowodować to, że albo w prawym oku odwarstwi się ponownie siatkówka albo lewe oko będzie musiało być poddane podobnej operacji co prawe. A naprawdę nie życzę tego nikomu, to jest traumatyczne przeżycie tylko przy miejscowym znieczuleniu. Wszystkiego jest się świadomym.
BP: Przyszłaś do Startu Elbląg jako zawodniczka o dużym talencie i z ogromnymi perspektywami. Od pierwszego sezonu utwierdziłaś nas w tym, że tak właśnie jest. Wszyscy wiązali z Tobą ogromne nadzieje, nie tylko Start Elbląg ale również reprezentacja, w której zadebiutowałaś.
PK: To akurat mi się udało. Kiedyś uważałam, że to za szybko, że po pół roku gry w Superlidze dostałam powołanie do seniorki gdzie ja jeszcze miałam swoją kadrę ze swojego rocznika. Nawet Nikola (Głębocka) jest świadkiem, że mówiłam, że to za szybko, że to jest głupota. Nie zrozumcie mnie teraz źle. Patrząc z perspektywy czasu na tamtą chwilę, w której mówiłam, że to za szybko, żeby takiego żółtodzioba powoływać do tak poważnej piłki ręcznej bardzo dziękuję za tą okazję, którą miałam. Potem sobie myślałam, że na co dzień w meczach ligowych gram przeciwko tym dziewczynom i nie boję się. To było dla mnie duże wyróżnienie, żeby po pół roku dostać szansę gry w reprezentacji seniorskiej tym bardziej, że dostałam szansę zagrania w sparingach z kadrą Norwegii B. Dodatkowo rzuciłam swoją debiutancką bramkę. Z perspektywy czasu większość podstawowych marzeń piłkarki ręcznej spełniłam. Gra w Superlidze Kobiet, nominacja do Gladiatora, powołanie i pierwsza bramka w kadrze seniorek.
BP: Nie udało się z medalami ale z drugiej strony, nie każdy ma szansę zagrać w reprezentacji i rzucić bramkę. Tak a nie inaczej potoczyła się Twoja kariera, mówisz że za szybko ale może tak miało być.
PK: Faktycznie z perspektywy czasu myślę sobie, że tak miało być. Wszystko dzieje się nie bez przyczyny. Nawet koszulkę mam na pamiątkę z tej pierwszej reprezentacji więc jest dobrze. Pamiątki mam zebrane.
BP: Pamiętasz swój pierwszy sezon w Starcie?
PK: Pamiętam, wtedy trenerem był Marcin Pilch. Pierwszy mecz grałyśmy z Młyny Stoisław Koszalin, który wygrałyśmy jedną bramką 25:24. Wtedy zdobyłam też swoje pierwsze MVP. Byłam bardzo zdziwiona i jest to chyba nawet nagrane gdzie Asia Wołoszyk wypychała mnie na środek. Myślałam, że Asia dostanie nagrodę. Nie spodziewałam się, że dostanę szansę żeby tak długo pograć w tym meczu. Fakt faktem trzy lata temu Start miał raptem pięć, sześć doświadczonych zawodniczek, reszta to były nowe dziewczyny, które debiutowały dopiero w Superlidze. Nasza średnia wieku to chyba było 19 lat. Trener Pilch dał mi szansę i myślę, że ją wykorzystałam. Potem to już jakoś poszło.
BP: Pamiętasz szczególnie jakiś mecz?
PK: Pierwszy mecz z Piotrcovią. Grałyśmy mecz telewizyjny w Piotrkowie Trybunalskim, który zakończył się karnymi. To był pierwszy mecz gdzie teoretycznie przeciwnik był dużo lepszy od nas a i tak wygrałyśmy z nimi i to jeszcze po takiej walce. Naprawdę gdyby można było jeszcze go gdzieś zobaczyć to chętnie bym go zobaczyła, naprawdę było co oglądać. Pamiętam go bo przegrywałyśmy siedmioma bramkami. W pewnym momencie każda zaczęła bardzo dobrze grać, ja zaczęłam rzucać przez to, że miałam wypracowane pozycje przez dziewczyny. To były takie zagrywki, które akurat trenowałyśmy. Nikola Szczepanik musiała mi zrobić w odpowiednim momencie zasłonę, gdyby ona w odpowiednim momencie nie wbiegała ja nie miałabym pozycji, przeciwniczki wychodziłyby do mnie. To że zaczęłyśmy odrabiać to dzięki całemu zespołowi i treningowi zagrywek.
BP: Kibice kojarzą Ciebie najbardziej z meczu w Piotrkowie Trybunalskim, pokazałaś wtedy wolę walki chęć zdobywania bramek, zdołałyście odrobić straty i zwyciężyć.
PK: Tak, przed samym końcem wygrywałyśmy jedną bramką ale sędziowie w jednej akcji zrobili trzy błędy, które powinny być odgwizdane, a to się nie stało. Na końcówce jest fragment filmiku gdzie uchwycono Paulinę Peplińską, która robi taką śmieszną gestykulacje, jak w grze SIMS się wkurzy tupie nogami, wymachuje rękami ze zdenerwowania. To było bardzo komiczne.
BP: A jak będziesz wspominała elbląską halę?
PK: Tutaj zasmakowałam dorosłej piłki ręcznej. Tu była hala, byli kibice, były debiuty, tu miałam zwycięstwa i porażki, tu się uczyłam, tu dostałam szansę poznania dorosłej piłki ręcznej. Będę dobrze wspominać tą halę. Tu jest dużo wspomnień, dużo lekcji po przegranych meczach, ale też dużo takich chwil jak urodziny, które spędzałyśmy na hali i sylwestrowy ranek, to był taki drugi dom. W „Wywiadzie na luzie” jak padło pytanie gdzie mnie można zobaczyć to odpowiedziałam - Tutaj na hali.
BP: Kibice nie byli zbyt surowi dla Ciebie?
PK: Pierwszy raz spotkałam się z takimi poważnymi kibicami. Takimi którzy jeżdżą na mecze, wspierają niezależnie od wyniki. Zwłaszcza, że w pierwszym sezonie było dużo do zarzucenia. Byłyśmy młode, ale też nie można na to wszystkiego zwalać, bo jak dostałyśmy się do Superligi to też musiałyśmy coś sobą reprezentować, to była tylko kwestia czasu żebyśmy były poukładane. Za każdym razem jak był doping grało mi się bardzo, bardzo dobrze. Tak się mówi, że doping niesie i to jest akurat prawda. U mnie było coś takiego, że jak słyszałam, że jest doping to wyciszałam się i łapałam flow. To flow które zawodnik powinien mieć podczas meczu, wtedy najlepsze decyzje się podejmuje. Może dlatego pierwszy sezon tak dobrze mi wyszedł.
BP: Sytuacja ze zdrowiem, musiała przewartościować Twoje cele, twoje plany życiowe.
PK: Moje życie obróciło się o 180 stopni. Muszę się cofnąć o kilka lat. W momencie kiedy moi rówieśnicy zdobywali doświadczenie w pierwszych pracach ja miałam obozy sportowe. Najtrudniejsze jest to przejście na takie „cywilne” życie. Bycie sportowcem to bardzo dużo benefitów ale też dużo wyrzeczeń. Dzisiaj jest mi trudno odnaleźć się poza sportem. Na szczęście sport nauczył mnie tego, że trzeba się szybko przestawić, ponieważ zmiany były częste więc i z tą zmianą dam sobie radę. Szkoda tego, bo sport jest tym co kocham.
BP: Być może będziesz dalej związana ze sportem.
PK: Po Szkole Mistrzostwa Sportowego mam kategorię trenerską "C" być może pójdę w tym kierunku albo bardziej w administracyjne rzeczy typu zarządzanie klubem sportowym.
BP: Zostajesz na południu Polski i tam planujesz rozpocząć pracę. Czego możemy Ci życzyć?
PK: Wytrwałości, szczęścia i zdrowia. Zdrowie jest mi potrzebne, bo w każdej chwili znowu mogę na stole wylądować. Moja przypadłość może się powtórzyć ale nie musi. Mogę mieć kolejną operację za 30 lat, a może być tak, że teraz jak jest zimno, jest ślisko, poślizgnę się na lodzie, przewrócę i ponownie będzie potrzebna operacja. W wieku 21 lat czuję się trochę jak senior, który czasami na wiele rzeczy musi uważać.
BP: Czy mimo wszystko zachęcasz młodzież do uprawiania sportu?
PK: Bardzo! To jest super przygoda, poznaje się dobrych ludzi, trenerów, którzy cię kształtują, wprowadzają wartości, dzięki którym człowiek radzi sobie z presją, krytyką i porażkami. Sport kształtuje charakter i ciało. Sport uczy cię samodzielności, organizacji czasu, dyscypliny. Uczy stawiania celów i ich realizacji. Uczy jak reagować na zwycięstwo czy porażkę, jak się nie załamywać. Sport daje dużo możliwości pod różnymi względami. Poznajesz nowych ludzi, zdobywasz przyjaciół. To są przyjaźnie na całe życie, tylko trzeba o nie dbać. Podróżujesz, ja osobiście byłam w Rosji, Hiszpanii, Słowenii, Litwie, Norwegii, Niemczech. Zostają z tego wspomnienia.
BP: Dziękujemy za wywiad.
PK: Dziękuję.